Wczorajsza konferencja prasowa ministra do spraw nietypowych rozwiązań wywołała prawdziwą burzę. Zapowiedziany program 'Pies w każdym biurze' ma według rządzących zrewolucjonizować polskie miejsca pracy.
'Badania jasno pokazują, że głaskanie psa obniża poziom stresu o 47%' - przekonywał minister, trzymając na kolanach owczarka niemieckiego. 'A skoro i tak większość pracowników spędza czas na oglądaniu filmików z psami, to czemu nie dać im prawdziwych?'
Program zakłada, że każde biuro powyżej 10 osób otrzyma do wyboru: labradora, golden retrievera lub... chihuahuę ('dla biur o ograniczonej przestrzeni' - tłumaczył rzecznik). Pies będzie miał oficjalny status 'specjalisty ds. redukcji stresu' z własnym identyfikatorem i... budą zamiast biurka.
Reakcje pracowników są podzielone. 'W końcu ktoś będzie słuchał moich pomysłów bez przerywania' - cieszy się projektantka z Warszawy. 'A co jeśli mój szef okaże się alergikiem?' - martwi się księgowy z Poznania.
Tymczasem związki zawodowe już zapowiadają walkę o psie przywileje: dodatkowe urlopy na wyprowadzanie, bony na karmę i... prawo do szczekania podczas nudnych prezentacji.
Czy to początek nowej ery w polskich korporacjach? A może kolejny rządowy pomysł, który skończy się tym, że to pracownicy będą musieli wyprowadzać szefów na smyczy?